Wyszukaj

Reklama

Obsługiwane przez usługę Blogger.
wtorek, 10 maja 2011

Oto pomysł na nieco alternatywne CV. Mam zamiar je kiedyś wykorzystać. Aktualnie nie szukam pracy, więc zapewne nie jutro ani pojutrze, ale kiedyś na pewno! Jestem ciekaw, czy ktoś by na to odpowiedział?
W odpowiedzi na ogłoszenia, które mnie zainteresowały przesyłam Panu (Pani) swoją aplikację.

Do tej pory nie pisałem w tym tonie. Teraz napiszę jednak o sobie całą prawdę, a może również wspomnę o kilku rzeczach, o które zawsze chciałem być zapytany w czasie rozmowy kwalifikacyjnej, ale (jak to bywa) jakoś się nie ułożyło.

Inspiracją do napisania tego listu było kilka spotkań, które zdarzyły mi się w okresie świąteczno-noworocznym. Otóż spotkałem kilka osób zajmujących dosyć wysokie stanowiska w dużych firmach i .... No właśnie! I jestem poruszony tym, że wystarczy być niedecyzyjną miernotą, by przy odrobinie szczęścia (i czasem znajomości) zajść naprawdę daleko. Jestem poruszony, bo przecież ci ludzie wykonują dla swoich firm jakąś pracę, więc chyba muszą wykonywać ją miernie.

Tu muszę zaznaczyć, że nie piszę do Pana aby się pożalić i proszę w żadnym wypadku tego listu tak nie traktować. W sumie jest mi całkiem nieźle na tym świecie, ale nie tak ciekawie, jak mogło by być, gdybym to ja został zauważony. Będę szczery. Pan mnie zauważał. I to nie raz. Jednak (miewam takie wrażenie), że to były zbyt ciekawe i może zbyt intratne stanowiska, by ktoś z Pana zwierzchników nie chciał widzieć na nich kogoś sobie bliższego. Jedna Pani Prezes (właściwie zastępca zastępcy Prezesa, czy jakoś tak) nawet powiedziała mi to wprost. Trudno. Nie piszę do niej, tylko do Pana, więc wracam do sedna sprawy, czyli przedstawienia swej kandydatury.

Mam 34 lata, wykształcenie wyższe i prawie zawsze prowadziłem własną firmę. Piszę prawie, bo przez jakiś czas zajmowałem dosyć wysokie stanowisko w niezbyt wielkiej spółce (nie swojej). Ukończyłem wprawdzie prawo, ale zawsze okazało się, że bardziej interesuje mnie ekonomia, marketing i reklama.
Pojawia się więc pytanie, czemu nie startowałem do żadnej korporacji zaraz po studiach. Odpowiem pierwszy raz szczerze: bo się pomyliłem. To była połowa lat 90-tych i uważałem wówczas, że lepiej mi będzie „u siebie”. Zresztą, co by nie mówić, wówczas nawet w małej własnej firemce zarabiałem lepiej niż większość moich znajomych w firmach o zasięgu europejskim, lub światowym. Tak więc wyciągnąłem złe wnioski i podjąłem błędną decyzję. Trudno. Żałuję.

Drugie pytanie dotyczy tego, czemu nie chcę już prowadzić własnej firmy? Odpowiedź jest prosta. Nie widzę możliwości rozwoju. OK., w jakimś stopniu można coś popychać do przodu, ale nie jest to powiązane z moim osobistym rozwojem. Nie w takim stopniu, jaki może mi zapewnić Pańska firma. Tak, tak... Nie chodzi tu głównie o pieniądze lecz o tenże rozwój i poczucie uczestniczenia w czymś dużym. Może nawet w czymś o zasięgu globalnym? Chodzi o możliwość sięgnięcia wysoko. Taką prawdziwą możliwość. Ale nie chcę tego za darmo. Chcę na to zapracować.
Rozmawiałem sobie ze wspomnianymi wyżej ludźmi i zrozumiałem, jakie oni widzą zagrożenia związane z zatrudnieniem takiego kogoś jak ja.

Zagrożenie pierwsze: nie będę umiał pracować w zespole, bo zawsze byłem swoim własnym szefem.
Odpowiadam. Zatrudniałem ludzi, więc niejako również pracowałem w zespole. Poza tym gram w koszykówkę, a to gra zespołowa. Nikt nie chce grać z kimś, kto nie potrafi być członkiem drużyny. Poza tym żegluję. Także po morzu. Proszę mi uwierzyć, tam trzeba umieć być członkiem zespołu.
Zagrożenie drugie: czy ktoś taki potrafi brać odpowiedzialność za podejmowane decyzje? I co z organizacją pracy? A praca pod presją czasu?

O rany! Prowadząc własną firmę nauczyłem się tego lepiej niż niejeden manager. Tu decyzje podejmuje się wciąż i dotyczą one nie tylko jakiegoś wąskiego zakresu, a wszelkich aspektów prowadzonej działalności. Często są to naprawdę ważne decyzje. Mogące zaważyć na istnieniu firmy. Trzeba przecież zdobywać klientów (sami do mnie nie przyjdą, bo nie zajmuję się detalem, nie prowadzę np. sklepu), trzeba dbać o zakupy, pilnować płatności, prowadzić windykację itp.  Często wszystko na raz. Tak więc radzę sobie z odpowiedzialnością i organizacją pracy, a pod presją czasu pracuję chyba od zawsze.

Na zakończenie jeszcze kilka ciepłych słów o sobie. Jestem jednostką inteligentną, niezwykle oczytaną i zarówno ciekawą świata, jak i ten świat (w jakimś stopniu) rozumiejącą.  Interesuję się rynkami kapitałowymi i inwestuję własne pieniądze( to tak jeszcze a’propos podejmowania ryzyka i brania za nie odpowiedzialności). Jestem świetny w długotrwałym utrzymywaniu dobrych kontaktów z klientami. Jestem decyzyjny i odpowiedzialny. Jestem kreatywny, i tej kreatywności mam w nadmiarze, dlatego biorę udział w różnych konkursach i często wygrywam. Gdyby zechciał mnie Pan poznać, to przekonałby się Pan, że jestem osobą (tu zwykle użyłbym słowa „nietuzinkową”) znacznie ciekawszą od tych smutasów, z którymi się Pan użera. I jeszcze jedno. Nie jestem kimś, kto szuka nowej pracy tylko dla większych pieniędzy. Ja jestem jednym z tych, którzy naprawdę zrozumieli co chcieliby robić. Może trochę późno, ale „lepiej późno niż wcale”.

Gdzie widzę miejsce dla siebie w Pana firmie? Zapewne w dziale sprzedaży, lub zakupów. Może również marketing. Chyba, że może Pan widzi mnie w innym dziale? Chętnie spróbuję.

Życzę Panu wszystkiego najlepszego w nowym roku i naprawdę się cieszę, że tym razem przeczyta pan mój szczery list, a nie napuszone farmazony będące przeróbką Listów Motywacyjnych znalezionych w internecie.

I oczywiście (aby formalnościom stało się zadość) wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych.

PS. Nie pisałem o obsłudze komputera, ani prawie jazdy, bo uznałem, że oczywistymi są moje kompetencje w tym zakresie.

---
zapraszam na: http://www.motozagadka.blogspot.com/ oraz  na:http://www.radekmalecki.blogspot.com/
Radosław Małecki
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl


Moc atrakcji, atmosfera niczym z filmu lub koncertu, profesjonaliści za barem i konsolą muzyczną. Uśmiechnięci koledzy z pracy, moc niespodzianek, a rano ból głowy, lecz uśmiechnięta buzia!

Gdzie zorganizować imprezę firmową, aby każdy, co do jednego, wrócił zadowolony i pytał o kolejną?
Góry, oszronione drzewa, białe drogi… Taka oto przepiękna sceneria może być tłem dla następnej imprezy dla firm. W sali panuje nastrojowy półmrok, płoną świece i lampy naftowe. W rogu różnymi kolorami skrzy się pachnąca, kolorowa choinka. Słychać lecące w tle kolędy. Goście wchodzą z lampkami białego wina w rękach.

Goście w świąteczny nastrój zostają wprowadzani znanymi kolędami zarówno polskimi jak i zagranicznymi. Widać, jak podśpiewują je sobie pod nosem i uśmiechają się do siebie wzajemnie. Jedząc świąteczną kolację, można pooglądać wizualizacje bożonarodzeniowe, które naprawdę rozczulają i wzruszają. Jednakże już czas najwyższy, aby kolędnicy mogli pozamieniać się w szalonych Patricków Swayze! Żywcem wyjęci z Dirty Dancing!

Włączają się światła, widać kolorowe, błyszczące dekoracje, z każdej strony otacza nas taneczna muzyka i światła reflektorów. Z głośników zaczyna lecieć tytułowa muzyka. Goście już są na parkiecie i wywijają już rozwiązanymi krawatami! Z racji tego, że jest to spotkanie świąteczne, przy takiej okazji nie może zabraknąć również prezentów i Św. Mikołaja!

Oknem Sali kongresowej wchodzi tęgi Jegomość, a po Jego czerwonym przebraniu sądzimy, że to ten, na którego czekaliśmy cały dzień! Rozdaje grzecznym Gościom prezenty, a zza jego pleców widać morze kolorowych baniek mydlanych! W tym momencie aż nie wiadomo na czym skupić uwagę – czy na wspaniałościach z mikołajkowego worku, czy na tym, co widzimy w powietrzu wokół Mikołaja! Zabawę czas kontynuować!

Rozgrzewa nas wspaniały duet barmański. Żonglują butelkami, robią kolorowe, palące się drinki w powietrzu, a  nagle i cały bar staje w płomieniach… wraz z sercami gości. Najlepsze jednak były oczywiście drinki robione przez naszych Gości, rzecz jasna pod czujnym okiem barmanów! Postanowiliśmy rozgrzać atmosferę i Gości do czerwoności. Zza bocznych drzwi wyłaniają się piękne tancerki i przystojni tancerze w niesamowicie błyszczących i mieniących się strojach. Na wyświetlaczu widać najsłynniejszy fragment z filmu Dirty Dancing, czyli finałowy taniec!

Już po chwili wszyscy Goście tańczą układ w doskonałej synchronizacji z samym Patrickiem Swayze! Dalej były szalone przeboje lat 70’ i 80’, konkurs karaoke i zabawa do białego rana. Szalone lata 70’ i 80’ z nami były podwójnie szalone! Zapraszamy !

---
Kamila Borkowska imprezy dla firm
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl


Mówią, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a to właśnie na podstawie CV i listu motywacyjnego zostajesz poddany ocenie, dlatego pamiętaj, że bez dobrze napisanych tych dokumentów nie masz szans pokonać innych kandydatów na wymarzone stanowisko.

Od razu zaznaczam, że w tym artykule nie znajdziesz suchych schematów pisania CV, a wskazówki, które pomogą ci zaimponować pracodawcy i uniknąć często popełnianych błędów.


Jak napisać CV – wskazówki :
1235996_pencil-pusher
a. Przy wymienianiu nazw ukończonych szkół nie schodź poniżej szkół średnich, dla pracodawcy nie ma znaczenia do jakiej podstawówki uczęszczałeś. Co ważne nazwy szkół wymieniaj w odwrotnej kolejności, czyli tak, aby ostatnia szkoła, którą ukończyłeś znalazła się jako pierwsza, na samej górze (podobne zasady obowiązują w rubryce doświadczenie).

b. Nie kłam  w CV, ani  w doświadczeniu, ani w umiejętnościach i zainteresowaniach. Pracodawca szybko może sprawdzić na rozmowie kwalifikacyjnej, że twoja znajomość niemieckiego jest słaba, a na fotografii wcale się nie znasz np. pytając o ogniskową. Kiedy pracodawca zauważy, że kłamiesz, gwarantuję ci, że twoje szanse na tytułowe pokonanie 100 kandydatów zbliżają się mocno do 0.

c. Wiadomo, że od każdej reguły są wyjątki, w tym przypadku chodzi o podpunkt b. Nie wolno nam kłamać w celu zaimponowania, ale w celu zatajenia na pozór mało istotnych faktów jak najbardziej. Przykład: jeśli chodziłeś do liceum o profilu rosyjskim, a na dzień dzisiejszy umiesz się tylko przywitać i policzyć do 10, lepiej pomiń nazwę profilu. Dlaczego? Kiedy pracodawca zobaczy, że w rubryce języki wpisałeś „język rosyjski – słaba znajomość”, pomyśli, że jesteś zwykłym leniem, który przez 3 lata nie potrafił się nauczyć języka, a wątpię, że potrzebuje lenia do pracy (co jest nawet sprzeczne z sobą).

d. Pamiętaj, że dzisiaj standardem są CV w wersji komputerowej, są bardziej czytelne i co lepsze dla ciebie, możesz ułożyć sobie pewien wzór, na którym będziesz bazował konstruując CV do innego pracodawcy. Wskazówka, jeśli twoje CV zajmuje więcej niż 2 strony komputerowe, pamiętaj, aby przy drukowaniu zamieścić je na dwóch osobnych kartkach, nie drukować z dwóch stron  na jednej kartce!

e. Jeśli w rubryce umiejętności znalazła się dobra znajomość Microsoft Office, pracodawca uwierzy w to naprawdę, jeśli oprawisz CV np. w prostą ramkę, a łacińską, pełną nazwę CV zrobisz w ładnej wersji clipart. Wiadomo, nie wolno przesadzić, wszystko z umiarem.

Jak napisać list motywacyjny:
1287061_businessman_in_the_office_1

a. Pamiętaj, że list motywacyjny, w przeciwieństwie do CV nie musi być drukowany  na białym papierze, może być to papier kolorowy, ozdobny, listowny. Dużo ludzi pisze w CV, że są kreatywni, udowodnij to, daj się ponieść odrobinie fantazji, ale jeśli mogę dać ci pewną radę, co do cech charakteru lepiej zapisz je w liście motywacyjnym, a nie CV.

b. Nie zapomnij na środku napisać „list motywacyjny”.

c. Postaraj się nie przepisywać informacji zawartych w CV do listu motywacyjnego. W nim powinieneś rozwinąć kolejno punkty takie jak: na jakie stanowisko startuje (można zacząć od słów: w odpowiedzi na ogłoszenie zawarte w …, zgłaszam swoją kandydaturę na stanowisko ….), dlaczego ta firma, co wniosę do firmy, wyrażenie nadziei na spotkanie (np. proszę o pozytywne rozpatrzenie mojej kandydatury).
1078874_word_work_on_the_dices
Teraz gdy już wiesz, jak zrobić dobre pierwsze wrażenie, czyli jak napisać CV oraz list motywacyjny, możesz skonstruować właśnie owe dokumenty trzymając się stricte wskazówek, które dostałeś ode mnie, a twoje szanse na pokonanie 100 kandydatów przy rekrutacji znacznie wzrosną.

---
Matylda Misiek
http://pp.zlotemysli.pl/wp,8/ - tu uzyskuje dodatkowe już 3cyfrowe sumy do wypłaty!
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl


Na imprezach zawsze miałeś smykałkę do tego, żeby robić drinki i jeszcze nikomu nie zdarzyło się narzekać na Twoje popisowe mieszanki. Z nalewaniem piwa nie masz problemu, bo wiesz, że zawsze należy to robić po ściance, żeby nie zrobiła się piana, w domowym zaciszu stawiasz pierwsze kroki w technice flair, mimo że jeszcze wiele rzeczy musisz się nauczyć i zrozumieć, że żadna butelka nie może Ci się choćby wyślizgnąć z ręki. A może by tak rozpocząć kształcenie w celu zostania profesjonalnym barmanem?

Mimo że nie jest wymogiem szkoła gastronomiczna, żeby rozpocząć odpowiednie kursy, to jednak pracodawcy wykształcenia w tym kierunku oczekują. Na szczęście jest kilka możliwości, jedne są bardziej, a drugie mniej absorbujące. Zacznijmy od tych łatwiejszych i krótszych. Można ukończyć szkołę zawodową, technikum lub szkołę policealną z tytułem kucharza, kelnera, kucharza małej gastronomii i kogoś, kto świadczy usługi gastronomiczne. Nauka w tego typu szkołach trwa 2-3 lata, z czego najlepszym wyjściem wydaje się być szkoła policealna, która może być dodatkiem, do już posiadanego doświadczenia, zwłaszcza, że po szkole średniej ma się już bardziej lub mniej sprecyzowane cele.

Można również skończyć hotelarstwo na studiach wyższych – wtedy nie ominą nas zajęcia z technologii żywienia, technologii gastronomicznej, prowadzenia lokalu, czy usług hotelarskich. Studia kończą się egzaminem zawodowym, który pozwala na uzyskanie tytułu zgodnego z naszą specjalizacją – studia wyższe będą zdecydowanie lepiej wyglądały od wykształcenia średniego, czy zawodowego, jednak nie są one wymogiem.

Umiejętności, które zdobędzie się w szkołach wystarczą do ubieganie się o posadę barmana, jednak dobrze jest zrobić sobie dodatkowe szkolenia, które zwiększą szanse. Możemy wziąć udział w warsztatach barmańskich, na których posiądzie się podstawowe techniki barmańskie, nauczy obsługi sprzętu oraz rozpoznawania alkoholi, dzięki czemu pomylenie Ballantines'a z Jackiem Danielsem nie będzie możliwe. Podczas takich warsztatów można również zgłębić techniki przygotowywania drinków.

Doskonałym rozwiązaniem, które otworzy drogę do zostania barmanem będą tęż kursy, które kończą się egzaminem teoretycznych i praktycznym. Na tego typu szkoleniach otrzymuje się też dyplomy i certyfikaty, które są jak najbardziej pożądane w przypadku ubiegania się o pracę. Dostępne są kursy I i II stopnia oraz stopień master blender i są oczywiście odpowiednio więcej płatne, niemniej jednak warto w nie i w siebie inwestować.

---
T.G.
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Translate

Popularne posty

Obserwatorzy